poniedziałek, 16 lutego 2015

KP Chris :c

Avatar: 


Imię: Christian


Nazwisko:Rogers


Wiek-19


Ilość lat spędzonych w obozie- Pięć lat temu został wysłany na misję-jakoś po sześciu miesiącach pobytu. Był synem Marsa,a więc uznano,że dobrze sobie poradzi,i nie mylili się. Gdy zabił pewnego potwora siejącego spustoszenie,miał wrócić do obozu,no ale razem z siostrą uznali,że chwila odpoczynku od obozowego zgiełku dobrze im zrobi. No i potrwał cztery lata.


Boski rodzic-Mars, z błogosławieństem Minerwy. Nie jest to nic specjalnego,oprócz tego,że jest naprawdę inteligentny i świetny w opracowywaniu strategii.



Umiejętności od boskiego rodzica- Jak każde dziecko Marsa,jest urodzonym wojownikiem.  Niezwykle silny i szybki-w takim stopniu,że chyba można już to zaliczyć do zdolności nadprzyrodzonych. Ma pewną niecodzienną zdolność-mianowicie,posługuje się pewnym rodzajem telekinezy-przy skupieniu się może rozbroić przeciwnika-po prostu,jakby...Siłą umysłu wydrzeć mu broń z ręki,o. Po błogosławieństwie Minerwy stał się po prostu dobrym strategiem,no i dosyć mocno podskoczyło mu IQ. W każdym razie,jest dużo bardziej podatny na czaromowę,ale za to dużo lepiej radzi sobie z Mgłą narzuconą przez dzieci Hekate Trivii.

Umiejętności do wybrania:

Logiczne myślenie-zaawansowany
Walka włócznią-zaawansowany
Walka mieczem-średni
Znajomość łaciny-nieznany
Uzdrowicielstwo-nieznany
Walka wręcz-średni
Strzelanie z łuku-podstawowy

Opis charakteru:

Christian jest raczej przyjacielską i sympatyczną osobą,która rzuca żartami jak z rękawa. W niczym nie przypomina swoich agresywnych braci i sióstr. Urodzony altruista. No cóż,ma jednak pewne problemy w kontaktach z dziewczynami,które nie są jego siostrą. Jakoś tak mu niezręcznie. No cóż,przypakowany stał się dopiero trzy lata wcześniej,a przed tym był chuderlawy,mizerny i chorowity-szkolne gwiazdy i inne dziewczyny traktowały go jak powietrze,a chłopcy bili,gdy odmówił napisania im pracy z ekonomii. W każdym razie,był jednak zawiadaką-nigdy nie miał dość,typowa waleczna dusza. Potrafi był nadopiekuńczy jeśli chodzi o swoją siostrę,no bo..No,uważajcie chłopcy. Za każdą skargę wasz nos może zostać złamany.

Inne-Urodził się,tak jak jego ojciec- w marcu. Dokładniej, dwunastego marca o godzinie 23:56,w jednym z chicagowskich szpitali. Jego matka była żołnierzem. Pewnie Mars poznał ją właśnie na jakiejś wyprawie. Zaraz po nim,minutę przed północą urodziła się jego siostra. Celeste-bo tak nazywała się ich mama- opowiadała,że ojciec był zaskoczony tym,że urodziła bliźniaki,ale ponoć nawet wziął ich na ręce. Pamiętał również z okresu dzieciństwa barczystego mężczyznę z orlim nosem,który czasem przybywał,gdy grał w piłkę na boisku,zazwyczaj sam. Rówieśnicy śmiali się z jego figury,odporności i braku ojca,więc Mars chyba się na nim litował,skoro rzeczywiście czasami z nim grywał. W szkole był całkowitym nerdem-uwielbiał komiksy,muszki i historię. Prymus,jego najniższa ocena to dwója z wuefu przy dobrych rokowaniach. Później nieco się poprawił-był naprawdę dobrym piłkarzem. Mieszkał z siostrą i mamą w małym mieszkaniu na dwunastym piętrze,pokój dzielił z siostrą-mimo tego,nie byli jednak biedakami. W końcu,gdy wrócili kiedyś razem ze szkoły,mama mocno ich przytuliła i przywitała z zapakowanymi plecakami. Tak o to zabrała ich Lupa na szkolenie,podczas którego Chris zahartował się,nabrał mięśni i wytrzymałości-wtedy uznał go Mars,nieco później pobłogosławiła go Minerwa. Ma więc włócznię na ręcę i sowę jako tatuaż. Był z tego naprawdę dumny. W końcu Mars i Minerwa byli w głębokim konflikcie,a ona dojrzała w nim potencjał. Później było już tylko lepiej-Spencer śmiała się,że został typowym pakerem,a on wtedy też się śmiał,lecz nigdy nie zapominał,kto gnębił go w dzieciństwie.

Ekwipunek-Zawsze ma przy sobie włócznię,i zegarek kieszonkowy. Nie nosi przy sobie wielu rzeczy,po co? Tylko ciężar.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz